Zaledwie 40 lat temu w tym miejscu była jedynie pustynia pokryta białym piaskiem. Dziś jest tu metropolia zamieszkiwana przez ponad 2 milionów mieszkańców. Dubaj jest uważany za jedno z najbardziej luksusowych miast na świecie i trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić, biorąc pod uwagę niezliczoną liczbę: drapaczy chmur, apartamentowców należących do bajecznie bogatych szejków i biznesmenów, sklepów czy hoteli oferujących usługi i towary spełniające oczekiwania nawet najbardziej wymagających klientów.
Wydawałoby się, że wybudowanie miasta w jednym z najgorętszych miejsc na Ziemi jest niemożliwe. Jak więc to się stało, że zdecydowano się na realizację tak wielkiego przedsięwzięcia? Odpowiedź jest bardzo prosta – Dubaj zawdzięcza swe istnienie w głównej mierze ropie naftowej zalegającej głęboko pod powierzchnią skorupy ziemskiej. Czarne złoto jest tym co napędza rozwój nie tylko Dubaju, ale i całych Zjednoczonych Emiratów Arabskich. W Zatoce Perskiej znajdują się póki co ogromne złoża ropy, ukryte 4 kilometry pod przykrywającym je płaszczem piasku i skał. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że ropa naftowa to „dzieło” przodków alg zalegających na pobliskim wybrzeżu. 200 milionów lat temu Dubaj znajdował się na skraju istniejącego wówczas oceanu. Płytkie ciepłe wody obfitowały w mikroorganizmy. Gdy te wymarły, ich pozostałości opadły na dno morskie. Wkrótce pokrył je osad, a ciepło i ciśnienie sprawiły że zmieniły się one w ropę. Dzięki wydobyciu tego surowca Dubaj osiąga rocznie nawet miliard dolarów zysku. Jednakże dobra passa może nie trwać wiecznie. Badania geologiczne wskazują, że złoża te prawdopodobnie wyczerpią się w ciągu kilkunastu najbliższych lat. Dlatego też władze Emiratu starają się przyciągać kapitał oraz inwestorów zagranicznych na różne sposoby. Jednym z nich ma być turystyka oraz działalność firm oferujących najnowsze zdobycze z zakresu IT czy elektroniki.
W Dubaju nie znajdziemy żadnych zabytków starożytnej kultury arabskiej. Za to miasto może poszczycić się nowatorskimi i odważanymi projektami w dziedzinie architektury. Jednym z nich jest niewątpliwie Burj Khalifa – obecnie nie tylko najwyższy drapacz chmur, ale także konstrukcja lądowa na świecie. Mierzy on 829,8 metrów wysokości i przy dobrej pogodzie jest widoczny z odległości nawet 100 kilometrów. Ostateczna wysokość Burj Khalifa zmieniała się w trakcie budowy. Początkowo miał on być dużo niższy. Bazowano bowiem na niewykorzystanym projekcie wieżowca Grollo Tower, który miał powstać w australijskim Melbourne. Biuro projektowe uznało jednak, że 560 metrów to zbyt mało, aby budynek nie sprawiał wrażenia przysadzistej i nieproporcjonalnej względem swojej szerokości bryły. Dodano więc dodatkowe piętra, dzięki czemu Burj Khalifa nabrał lekkości i smukłej sylwetki sięgającej wręcz nieba.
Budowę wieżowca rozpoczęto 21 września 2004 roku, natomiast oficjalne otwarcie nastąpiło 4 stycznia 2010 roku. Wzniesiono go w samym sercu dzielnicy finansowej. W sumie zużyto ponad 31 tysięcy ton stali i 45 tysięcy m³ betonu. Zgodnie z oficjalnymi wyliczeniami, prace zabrały około 22 milionów roboczogodzin, a ekipa budowlana składała się z 12 tysięcy osób. Realizacja projektu kosztowała ponad 1,5 miliarda USD, co doprowadziło do gorącej dyskusji nad sensem ponoszenia w przyszłości tak dużych wydatków, zwłaszcza w obliczu światowego kryzysu finansowego. Pogarszająca się w wielu krajach sytuacja ekonomiczna dotknęła również Zjednoczone Emiraty Arabskiej. Wymownym tego wyrazem była zmiana nazwy budowli, którą zakomunikowano właściwie w ostatniej chwili. Początkowo wieżowiec miał stanąć jako Burj Dubaj. Ponieważ środki na budowę wyczerpywały się szybciej niż planowano, inwestor został zmuszony szukać pomocy w sąsiednim emiracie – Abu Dhabi. Jego ówczesny emir, szejk Khalifa bin Zayed bin Sultan Al Nahyan (1948- ) udzielił wielomilionowego wsparcia finansowego. Zmiana pierwotnej nazwy na Burj Khalifa byłą więc formą podziękowania dla darczyńcy, dzięki któremu możliwe stało się ukończenie projektu.
Budynek liczy 163 piętra, a dwa dodatkowe znajdują się pod ziemią. Na powierzchni ponad 340 tysięcy m² mieszczą się biura, apartamenty oraz hotele. Jest również basen, meczet oraz restauracje zatrudniające najlepszych kucharzy. Na 124 i 148 piętrze znajdują się platformy widokowe, z których można podziwiać panoramę Dubaju. Wizyty na nich cieszą się tak ogromnym zainteresowaniem, że bilety trzeba rezerwować zazwyczaj z kilkudniowym wyprzedzeniem. Pomiędzy poszczególnymi kondygnacjami kursuje w sumie 57 wind, które są jednymi z najszybszych na świecie. Na wspomniany wyżej punkt widokowy można dostać się w zaledwie kilka sekund.
Forma zewnętrzna budynku nawiązuje do kwiatu ismeny (łac. Hymenocallis), występującego w Ameryce Północnej, Środkowej i Południowej. Roślina ta stała się bardzo popularna również między innymi w krajach leżących nad Zatoką Perską, ze względu na jej niebywałą odporność na wysokie temperatury oraz zdolność wegetacji w gorącym klimacie. Kwiaty zazwyczaj są koloru białego lub żółtego, a od ich środkowej części odchodzą opadające po bokach długie i wąskie płatki. Podobnie Burj Khalifa posiada jeden centralnie ułożony rdzeń i trzy ramiona zwężające się coraz bardziej ku górze. Taki kształt jest również optymalny dla budynków przeznaczonych na hotele i mieszkania ponieważ zapewnia on widok na otwartą przestrzeń z każdego skrzydła oraz dostęp do naturalnego światła nieograniczonego przez którąkolwiek z jego części. Położone w północnej i zachodniej części ramiona zapewniają widok na Zatokę.
Architektonicznie nawiązano również do motywów z kultury i sztuki islamu, czego wyrazem jest na przkład spiralnie skręcona bryła budynku, podobnie jak wieże niektórych minaretów. Tutaj widać doskonale bezpośrednie nawiązanie do wybudowanego w IX wieku Minaretu znajdującego się przy Wielkim Meczecie w irackiej Samarze.
Nie tylko podczas budowy Burj Khalifa, ale także wszystkich pozostałych wieżowców wznoszonych w Dubaju inżynierowie muszą stanąć do walki z warunkami klimatycznymi i geologicznymi występujących na tym obszarze oraz żywiołami targającymi spokojnym życiem Dubajczyków.
Każdy z drapaczy chmur to konstrukcja o olbrzymiej masie, liczącej setki lub nawet tysiące ton. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że miasto dosłownie stoi na piasku. Został on naniesiony przez wiejące tu nieustannie wiatry, które przykryły skaliste podłoże grubą, bo aż 40 metrową warstwą. Tak chwiejne i niestabilne podłoże spędza sen z powiek architektom oraz budowniczym, którzy już na etapie projektowania muszą zapobiec potencjalnemu osuwaniu się wieżowców. Ustawienie ich więc na sypkim piasku jest wyjątkowo trudnym zadaniem. Tutaj wykorzystano stosowaną od wieków, a więc sprawdzoną już metodę zakotwiczania budynków na miękkim i grząskim podłożu. Podobnie jak średniowieczni Wenecjanie , tak i współcześni inżynierowie musieli posadowić całą konstrukcję na niezliczonej ilości palach, które zapewniają stabilność.
W przypadku Burj Khalifa dokonano setki odwiertów sięgających niżej położonej warstwy skał, które niegdyś były częścią dna morskiego. W tak powstałe otwory wlano beton, co miało na celu stworzenie bazy dla fundamentów wieżowca. Zazwyczaj trzeba wykonać kilkaset takich pali, aby budynek mógł bezpiecznie spocząć na solidnej platformie. Głęboko pod ziemią powstaje zatem iście betonowa dżungla, dzięki której mogło powstać całe miasto. Zdecydowana część prac konstrukcyjnych, zarówno tych pod, jak i na powierzchni odbywała się wieczorem lub w nocy, w obawie przez panującymi w ciągu dnia wysokimi temperaturami, które mogły spowodować pękanie dopiero co wylanego betonu.
Ale piasek to nie tylko zagrożenie dla stabilności wzniesionych w Dubaju budynków. Miasto musi bronić się również przez nękającymi go systematycznie burzami piaskowymi. Zazwyczaj na leżącej w pobliżu Dubaju pustyni Ar-Rab al-Chali panuje spokój, a piasek poruszany lekkim wiatrem zdaje się jedynie tańczyć ponad powierzchnią wydm. Gdy jednak wiatr się wzmaga, porywa pojedyncze ziarna, które rozbijają się jeden o drugi tworząc gęsty pył. Burze mogą pojawić się nagle, bez ostrzeżenia. Wiejące znad zatoki wiatry osiągają niejednokrotnie prędkość nawet 135 m/h. Trwają one czasem kilka dni i przynoszą ze sobą tony piasku, który uderza z ogromną siłą we wszystko co spotka na swojej drodze. Konieczne jest zatem ciągłe zabezpieczanie nie tylko konstrukcji stalowej Burj Khalifa, ale także całej elewacji zewnętrznej. Materiały użyte do budowy musiały być na tyle wytrzymałe, by nie uległy działaniu żywiołu. Zatem zamiast ciężkiej konstrukcji betonowej, zastosowano lżejszy, przyporowy szkielet, zbudowany w znacznej części ze stali. Tego typu techniki były już stosowane w architekturze gotyku, charakteryzującej się wysokimi budowali, sprawiającymi wrażenie lekkich i zwiewnych. Ciężar wzbijających w górę sklepień rozkładano równomiernie za pomocą filarów umieszczonych po bokach, dzięki czemu całości nie groziło zawalenie. Z podobnego rozwiązania skorzystano przy budowie Burj Khalifa, które pomimo iż targane jest nieustannie burzami stoi twardo w swych posadach. Odchylenie od pionu nie przekracza 1,5 metra. Dodatkowo podczas prac budowlanych zaistniała konieczność „obrócenia” całej konstrukcji o prawie 180 stopni względem pierwotnego projektu, ograniczając w ten sposób napór wiatrów wiejących od strony Zatoki Perskiej.
Życie na pustyni jest trudne, przede wszystkim ze względu na panujące upały oraz ograniczone zasoby wody pitnej. Z tym problemem muszą sobie radzić nie tylko mieszkańcy Dubaju, ale także władze emiratu, architekci i inżynierowie. Spragnione życiodajnego płynu są również wszystkie budynki mieszkalne oraz ponad 200 wieżowców górujących ponad dachami miasta.
Znajdujące się pod ziemią zasoby wody dały początek Dubajowi, ale szybko przestały zaspokajać rosnące potrzeby metropolii. Płynące tutaj niegdyś rzeki wyschły, a żyzne gleby zostały wyparte przez gorące pustynne piaski. Obecnie miasto czerpie wodę z oceanu, dzięki pracującym bez wytchnienia zakładom odsalania wody morskiej.
W Burj Khalifa może przebywać jednocześnie 35 tysięcy osób. To oznacza, że budynek potrzebuje ponad pół miliona litrów wody dziennie. Duża jej część wykorzystywana jest przez urządzenia chłodzące i klimatyzację. Zgromadzenie takiej ilości wody jest ogromnym wyzwaniem, zwłaszcza że w pobliżu miasta nie ma żadnych rzek, a opady deszczu są znikome.
System rozprowadzania wody po budynku jest bardzo skomplikowany. Musi ona dotrzeć niemal do każdego zakątka, aż na sam szczyt. Jest ona pompowana w górę w kilku etapach, inaczej rury nie wytrzymałyby rosnącego w nich ciśnienia. W całym wieżowcu znajduje się seria mniejszych lub większych zbiorników, do których dostarczana jest woda z niżej położonych rezerwuarów. W ten sposób zapewniony jest ciągły obieg wody, zarówno tej czystej, jak tej która nadaje się już jedynie do oczyszczania.
Choć Burj Khalifa wciąż budzi mieszane uczucia i kontrowersje, jest on przykładem na to, że ludzkość nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa w dziedzinie inżynierii i architektury.