Choć fiordy występują na całym świecie, to jednak Norwegia jest uważana za ich prawdziwą ojczyznę. Wysokie, strome, niemal pionowe skały sterczące ponad wąskie przesmyki wody to jeden z najbardziej znanych krajobrazów tego kraju. Niektóre z nich sięgają nawet 1.400 metrów ponad poziom morza. Całości bajkowego krajobrazu dopełniają białe, opadające w dół cienkie stróżki wodospadów biorących swój początek na ośnieżonych szczytach gór wystających w tle ponad ściany fiordów. Ale ta baśń ma także mroczne zabarwienie ponieważ fiordy były często kryjówką Wikingów budzących strach i grozę wśród sąsiednich ludów. To tu do brzegów dobijały drakkary pełne łupów zrabowanych podczas dalekich, zamorskich wypraw. Długie łodzie, których wiosła pogrążały się rytmicznie w spokojnych wodach były prowadzone przez najlepszych wojowników. Normandzcy rozbójnicy wyruszali na podbój krain obfitujących w skarby i pożywienie. W zachmurzony dzień, gdy wybrzeże spowite jest gęstą mgłą można wyobrazić sobie codzienne życie Wikingów, którego rytm wyznaczały przypływy i odpływy morskie.
Fiord w języku norweskim oznacza odnogę morską i zaiste jest to nic innego jak zatoka powstała na skutek przemieszczania się lodowców. Potężne doliny o postrzępionych brzegach były poddawane nieustannej erozji przez ogromne masy cofającego się lodu. Po ich ustąpieniu z zachodnich wybrzeży Norwegii zalała je woda morska. Cechą charakterystyczną fiordów skandynawskich jest to, iż wcinają się one daleko wgląd lądu, nawet na odległość 200 kilometrów. Zazwyczaj od głównej zatoki odchodzi kilka mniejszych, tworzących coś w rodzaju długich i bardzo wąskich ramion.
Utrudnia to zdecydowanie komunikację pomiędzy miastami i wioskami położonymi po przeciwnej stronie zatoki. Wydawałoby się, że znajdują się one od siebie na wyciągnięcie ręki, w rzeczywistości nieraz trzeba przebyć wiele kilometrów drogą lądową aby dotrzeć z jednego miejsca do drugiego. Norwegowie poradzili sobie doskonale z tym problemem, budując skomplikowany system dróg i połączeń promowych, dzięki którym w miarę szybko można pokonać zaplanowaną trasę. Ze względu na ukształtowanie terenu do niektórych wiosek nie można jednak dojechać samochodem. Strome, skaliste granie niejednokrotnie stoją na przeszkodzie zbudowaniu stałej drogi dojazdowej. W tym przypadku jedynym rozwiązaniem pozostają łodzie i małe statki, które są najlepszym środkiem transportu łączącym leżącą na uboczu osadę ze światem zewnętrznym.
Jednym z najbardziej znanych fiordów jest Geiranger, znajdujący się w południowo-zachodniej części Norwegii. Zdjęcia tego fiordu są stałym elementem przewodników turystycznych, albumów i książek opisujących największe cuda natury. Któż nie widział fotografii przedstawiającej wspaniałą zatokę znajdującą się w objęciach majestatycznych gór, z kolorowymi domkami przytulonymi do ich zboczy i ogromnym promem kołysanym delikatnie przez morskie fale. Całości obrazu dopełniają liczne wodospady, w tym przepiękny wodospad Siedem Sióstr, wpadający do fiordu potężną kaskadą z wysokości 250 metrów. Geiranger wciska się między skały wąskim klinem o długości około 15 kilometrów. Z lotu ptaka przypomina nieco wygiętą literkę „S”.
Do fiordu można dotrzeć drogą morską od strony miasta Ålesund lub drogą lądową. Promy i statki wycieczkowe podpływają właściwie do brzegu. Jest to możliwe ze względu na imponującą głębokość fiordu, sięgającą nawet 600 metrów.
Jadąc z północnej części kraju, na przykład od Andalsnes poruszamy się drogą numer 63 czyli po tzw. Złotym Szlaku, prowadzącym przez słynną Drogę Troli . Już sam zjazd na końcu tej trasy prowadzący do Geiranger robi niesamowite wrażenie. Kręta, wąska droga opada wprost do dolnej krawędzi fiordu i do wioski o tej samej nazwie. Jest to malutka osada licząca zaledwie 300 stałych mieszkańców. Żyją oni przede wszystkim z rybołówstwa, turystyki i obsługi niewielkiego portu. Co roku Geiranger odwiedzany jest przez prawie milion turystów, z czego zdecydowana większość przybywa w te strony w miesiącach letnich. Czekają tu na nich przytulne hotele, restauracje i sklepy z pamiątkami. Oczywiście za pokój z widokiem na zatokę trzeba słono zapłacić, ale dla mniej wymagających przygotowane są miejsca w hostelach i na campingu. Ruch turystyczny rozpoczął się tak naprawdę stosunkowo niedawno, tj. pod koniec XIX wieku, kiedy to podróże stały się obowiązkowym elementem rozrywki bogatych turystów pochodzących z wyższych klas społecznych. Do tej pory mieszkańcy osady żyli tu bardzo skromnie, zmagając się na co dzień z trudami jakie stawiała przed nimi natura. A miejsca do osiedlania się i uprawy roli było niewiele. Do tej pory na zboczach gór rozsiane są pojedyncze drewniane domy rolników wypasających owce na skrawkach łąk wydartych z kamiennych skał. Część z nich popadła w ruinę, ale część traktowana jest jak zabytki będące świadectwem już dawno minionej epoki.
Lokalne biura podróży specjalizują się w organizacji pieszych wycieczek do górskich farm, np. Skageflå. Wyprawy prowadzone są przez profesjonalnych przewodników znających zarówno historię tych okolic jak i szlaki, po których dawniej poruszali się ludzie zamieszkujący te tereny. Wycieczki zazwyczaj podpływają łodzią pod wyznaczone miejsce, czyli tam gdzie da się zacumować. Dalsza część wędrówki jest już o wiele trudniejsza i wymaga dobrej kondycji fizycznej i solidnego przygotowania, np. jeśli chodzi o obuwie i odzież odpowiednią na górskie szlaki. Kamienny trakt, w wielu miejscach porośnięty mchem i trawą, prowadzi w górę, na wysokość 250 metrów. Z każdej niemal skarpy rozciąga się wspaniały widok na ośnieżone szczyty i leżącą u ich stóp zatokę.
Wokół fiordu wytyczono kilkanaście szlaków górskich, o zróżnicowanym stopniu trudności. Jeden z nich wiedzie do Vinsåshornet, punktu widokowego znajdującego się na wysokości 1343 metrów n.p.m. Spory odcinek biegnie wzdłuż górskiej rzeki ukrytej między wzgórzami. W słoneczny, letni dzień można nawet zażyć w niej kąpieli. Flora staje się coraz uboższa, drzewa i krzewy wypierają trawy i górskie kwiaty kołyszące się na wietrze. Gdzieniegdzie można jeszcze natrafić na stare, drewniane domy które nie ugięły się pod działaniem czasu.
Całodniowa wyprawa to doskonała okazja na spotkanie z przyrodą, a jej punktem kulminacyjnym jest przepiękny krajobraz namalowany przez naturę. Tutaj Geiranger wydaje się być w zasięgu ręki, o ile nie skryje się on za mglistą firaną.
Jedną z największych atrakcji przygotowanej dla turystów jest przelot helikopterem nad fiordem. Jest to dość kosztowna rozrywka, lecz wrażenia są niezapomniane. Pobyt w Geiranger można urozmaicić sobie jeszcze spływem kajakowym po zatoce, wycieczką rowerową, czy przejażdżką samochodem z napędem elektrycznym.